czwartek, 4 września 2014

Nowe starego początki ...

 
Wystartował kolejny rok szkolny.
Podobnie jak w roku ubiegłym, pierwszy września jest dniem w którym rozpoczynam kolejny „nowy” rozdział w życiu.
Nowe miejsce pracy, a co za nim idzie konieczność rozpoczęcia kolejnych studiów.
Dopiero co w kwietniu obroniłam się na studiach podyplomowych, wówczas pisałam,
że możecie mnie zastrzelić jeżeli jeszcze kiedyś wpadnę na pomysł studiowania.
Tymczasem życie i tak pisze swój scenariusz.
I znowu nie będę miała na nic czasu, a już  tak dobrze mi szło z reaktywowaniem bloga :)
 Myślałam, że w końcu jestem na prostej, a tu kolejny zakręt.
I to wszystko z pełną świadomością i na własne życzenie,
bo ja po prostu uwielbiam wyzwania, a postój jest dla mnie równoznaczny z cofaniem.

No to tyle w kwestii mojego czasu, albo raczej jego braku.
Zostajemy w temacie początku roku szkolnego.
Pokażę Wam worki, które uszyłam moim dziewczynką.
Krawcowa ze mnie żadna, a moja maszyna to PRL-owski wrak
z jednym ściegiem i z jedną stopką,
 więc wszystkich znających się na rzeczy proszę o wstrzymanie krytycznych komentarzy.
Dwa pierwsze, to worki na kapcie, trzeci (dla starszej córki) na zajęcia sportowe.

Pozdrawiam :)
BUBA


 


poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Srebrna rybka ...


Trzy bransoletki dla jednej z moich sióstr. 
I w końcu jakiś element srebrny, niestety jawne oszustwo, ponieważ nie jest on mojego autorstwa. 
Koralik zakupiony jako gotowy półfabrykat w czasach gdy rozpoczynałam moją przygodę biżuteryjną i gdy jeszcze sądziłam,
 że łączenie gotowych elementów mi wystarczy :)
Nic bardziej mylnego. 
Może dwie pary takich kolczyków powstały, a później potrzeba tworzenia była zbyt silna :)

No ale dziś, gdy moje narzędzia są pochowane, składzik okazał się całkiem przydatny.
Powstała skórzana makramowa bransoletka z srebrnym koralikiem z motywem rybki.
Do kompletu dorobiłam na szydełku dwie bransoletki z koralików toho. 
   

Miniony weekend obfitował również w dobre jedzenie, 
a ponieważ dla mnie, równie ważny jak smak potraw, jest ich wygląd, 
"powyżywałam" się kulinarno - artystycznie :) 

wtorek, 5 sierpnia 2014

Ktoś mi powiedział ...


Ktoś mi dzisiaj powiedział: „Ja rozumiem, że ogórki, że dżemy, ale co z blogiem?!”
Nie pozostało mi nic innego, jak wziąć to sobie głęboko do serca i coś z Tym fantem zrobić.
Więc jestem.
Więc piszę :)
Pytacie kiedy zrobię w końcu coś ze srebra? 
Kochani nie wiem, naprawdę nie wiem. 
Mam masę niezrealizowanych projektów i nawet materiały na ich wykonanie, a jednak nie udaje mi się. 
Mój warsztat, po roku kurzenia, spakowałam do pudeł i wyniosłam, co by mnie przestał denerwować.
Ciągle miałam do siebie pretensje, że taka jestem niezorganizowana, taka leniwa itd. itd. itd. 
Tymczasem mając prace, dom i dwoje, nadal jeszcze małych dzieci, 
mam ręce pełne pracy i staram się nie wymagać od siebie więcej. 
Oczywiście żal mi nie wykorzystywać wiedzy i umiejętności, którą zdobyłam, 
bardzo często metodą prób i błędów, błędów, błędów.... ale póki co, nic nie mogę na to poradzić.
Nadal tworzę, raczej rękodzielniczo niż "twórczo", rzeczy, które mogę robić w poczekalni u dentysty, w podróży, 
w łóżku gdy sen jeszcze nie chce nadejść ... 
Gdybym jeszcze zdobyła umiejętność równoczesnego szydełkowania i czytania książek, 
byłabym przeszczęśliwa :)
Ostatnia moja miłość to bransoletki koralikowe wykonywane na szydełku. 
Wciągnęłam się  mocno, a zanim wykonam wszystkie zamówienia mojej licznej, 
damskiej części rodziny, nadejdzie niechybnie zima :)

Zakończyliśmy już sezon urlopowy, więc mam Wam do pokazania kilka pięknych ujęć ze Szwajcarii, 
tort dla córci, który robiłam dla niej na urlopie, no i oczywiście bransoletki :) 

Zapraszam serdecznie 
BUBA 
 










poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Mam i ja :)



Mam wrażenie, że lata całe mnie tu nie było, wybaczcie,
permanentny brak czasu mnie dopadł.
W tygodniu praca, w weekendy studia, naprawdę niewiele czasu pozostało.
Chociaż, może niezupełnie....to tylko wymówka, 
bo jak się chce to bardzo dużo można.
Ponieważ jednak udało mi się obronić, odzyskałam swobodę ducha,
i odnalazłam czas wolny.
 I o to właśnie chodziło !! Czas był, tylko za każdym razem, gdy chciałam go błaho spożytkować, miałam wyrzuty sumienia, że nie zajmuję się pisaniem pracy, w efekcie czego, 
zajęta byłam nic nie robieniem, bo pisać pracy nie miałam ochoty. 
Jedno wiem na pewno, jeśli jeszcze kiedyś wpadnę na pomysł, 
aby iść na kolejne studia podyplomowe, możecie mnie zastrzelić.

No, ale jak zwykłam mawiać „do brzegu” :)
Wszelkie poczynania hobbystyczne, na które w ostatnim czasie się porywałam, to wykonywanie  drobiazgów niezbędnych dzieciom oraz oczywiście kulinarne,
bo przecież jeść trzeba, a skoro trzeba, to dobrze, żeby jeść dobrze :)

Jest też mój kącik kuchenny, o którym właśnie chciałam Wam napisać.
Moje wymarzone miejsce, gdzie można z przyjemnością poczytać, wypić kawkę, poplotkować,
 a jak jest ochota to i się wyspać.
Boazeria z odzysku, wyczyszczona do zera, zabejcowana dwa razy,
plus dwie powłoki woskiem białym.
Skrzynie wyczyszczone do zera (prawie, mogło być lepiej),
dwa razy bejca plus dwa razy wosk biały.
Stół z odzysku, ma tyle lat co ja, więc jak na stół to dużo :), 
wyczyszczony do zera, bejca dwa razy, znowu wyczyszczony papierem 100 do uzyskania „prześwitów” i dwa razy wosk bezbarwny. 

Pracy cała masa, smrodu jeszcze więcej, ale warto było. 

Mam swoje miejsce :)
 
 



 Są też drobiazgi, bo drobiazgi mają ogromne znaczenie ...........



  
I gdy już upiekę coś pysznego, a piec uwielbiam, bo jeść uwielbiam ......


... to siadam, i to jest moja chwila szczęścia, choćby miała trwać tylko pięć minut :)

Pozdrawiam serdecznie :)
 
BUBA
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...