Wystartował kolejny
rok szkolny.
Podobnie jak w roku
ubiegłym, pierwszy września jest dniem w którym rozpoczynam kolejny „nowy”
rozdział w życiu.
Nowe miejsce pracy, a
co za nim idzie konieczność rozpoczęcia kolejnych studiów.
Dopiero co w kwietniu
obroniłam się na studiach podyplomowych, wówczas pisałam,
że możecie mnie
zastrzelić jeżeli jeszcze kiedyś wpadnę na pomysł studiowania.
Tymczasem życie i tak
pisze swój scenariusz.
I znowu nie będę
miała na nic czasu, a już tak dobrze mi szło z reaktywowaniem bloga :)
Myślałam, że w końcu jestem na prostej, a tu
kolejny zakręt.
I to wszystko z pełną
świadomością i na własne życzenie,
bo ja po prostu
uwielbiam wyzwania, a postój jest dla mnie równoznaczny z cofaniem.
No to tyle w kwestii
mojego czasu, albo raczej jego braku.
Zostajemy w temacie początku roku szkolnego.
Pokażę Wam worki,
które uszyłam moim dziewczynką.
Krawcowa ze mnie
żadna, a moja maszyna to PRL-owski wrak
z jednym ściegiem i z
jedną stopką,
więc wszystkich znających się na rzeczy proszę o wstrzymanie
krytycznych komentarzy.
Dwa pierwsze, to
worki na kapcie, trzeci (dla starszej córki) na zajęcia sportowe.
Pozdrawiam :)
BUBA