... od samego początku praca nad tym naszyjnikiem szła nie po mojej myśli. Nic, ale to dokładnie nic mi nie wychodziło. Powinnam zrezygnować, ale że uparte ze mnie babsko...
Teraz naszyjnik jest już gotowy, a efekt końcowy rozczarowuje niestety.
Tak czasami musi być. Zapraszam :)
Cytryn, granat, jadeit, srebro 930 oksydowane
Nie widzę ani potu, ani krwi - tylko super pracę:-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Co w nim cię rozczarowuje? Bo mi się po prostu podoba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję miłe Panie, ale właśnie o to chodzi by nie robić rzeczy "ładnych" do "podobania", one mają łspać za serce... mam ambicje nie :) ??
OdpowiedzUsuńAleż miła Pani, ten naszyjnik nie tylko łapie za serce (o szyi nie wspominając) - ale wręcz serce łamie, na kawałeczki, jakby ono było suchym wafelkiem, a nie mięśniem krwistym i tętniącym życiem. Czyż to nie wykracza poza granicę "ładności"?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)