sobota, 30 kwietnia 2011

ŻÓŁTE OCZKA....

Moje pierwsze kolczyki z emalią. Nie obyło się od potknięcia oczywiście. Pomimo dobrych rad osoby mi życzliwej (Dziękuję Aniu:)), cierpliwości i starań, wkradł się błąd, a co najgorsze nie wiem gdzie go popełniłam.
Emalia podczas wygrzewania „zbąbelkowała” i wyszło jak wyszło...
Mimo tej „drobnej” wady produkcyjnej, kolczyki fantastycznie prezentują się w uszach, są długie, efektowne, a emaliowe bąbelki w rzeczywistości widać o wiele mniej:))))))






7 komentarzy:

  1. śliczne - proponuję wypalić je raz jeszcze dokładając emalii - może da się ukryć bąbelki - ja wypalam w piecu po kilka razy...oczywiście zawsze istnieje ryzyko,że coś wyjdzie lepiej ale też i gorzej...:) emalia taka jest - ale i tak ją kocham :))

    OdpowiedzUsuń
  2. :)))) tak też sobie pomyślałam... to jest właśnie efekt po 3 wypalaniach i dokładaniu emali :))) Dzięki Madziu za rade, wszystkie są bardzo cenne:)

    OdpowiedzUsuń
  3. alternatywa - epoxy - kolory cudne - przy tradycyjnych kolorach zastyga - by ciągnących się różnie...ja teraz będę robić tester...jak uda mi się cokolwiek skończyć - bo dzieci mnie pochłaniają...ech...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się podobają dlatego, że emalia spękała. Są niespotykane.

    OdpowiedzUsuń
  5. mimo bąbelków- pięknie wyszły- zadziwiasz mnie coraz bardziej :) najpierw zwyklaki i tak charakterystyczne dla Ciebie, potem AC również sugerujące Twoją rękę, a teraz emalia, w kształtach Tobie przypisanych...bravo!!! Kobieto jesteś wielka!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tito rozpieszczasz mnie i piszesz wszystko co chcę słyszeć:)))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuj za wszystkie komentarze :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...